Wiele osób, które przyzwyczajone są do projektowania według "starych norm", zarzuca Eurokodom zbytnią opasłość. Faktycznie, gdy popatrzymy na ilość norm, które obecnie trzeba stosować, często na początku naszej drogi nie wiemy w co włożyć ręce. Masa odwołań, powołań i odsyłań do innych części Eurokodów przytłacza.
Czy faktycznie tego materiału jest znacznie więcej i jest bardziej ogólny? Czy to coś złego?
Gdy porównamy objętość podstawowych dokumentów rysuje się przed nami ciekawy obraz dzisiejszej sytuacji:
|
Zestawienie norm europejskich potrzebnych do projektowania mostów |
Robi wrażenie, prawda? Na mnie ogromne. Dopóki tego sobie nie zestawiłem, nie zdawałem sobie z tego nawet sprawy. Jak to wygląda w przypadku "starych norm"?
|
Zestawienie norm polskich potrzebnych do projektowania mostów |
Zauważacie różnice? Jest dość wyraźna.
2084 stron Eurokodów vs. 399 stron "starej dobrej polskiej normy"
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to do końca obiektywne zestawienie i ktoś mógłby mi zarzucić, że Eurokody są znacznie nowsze i obejmują więcej zagadnień. Jednak druga strona mogłaby wysunąć argument, że projektowane obiekty według poprzednich norm stoją do dzisiaj, mają się dobrze i nie są nadmiernie przewymiarowane. Dyskusja może toczyć się w nieskończoność, a my i tak jesteśmy "skazani" na normy europejskie. Ponarzekać na objętość można jednak zawsze:)
Po inne ciekawe dane i zestawienia odsyłam do prezentacji Pana Tomasza Kaczmarka
"Eurokody w projektowaniu obiektów mostowych z perspektywy polskiego projektanta".
Czekam też na Wasze komentarze w tej sprawie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz